W Dolinie Fox
Nisko nad horyzonem wczesny
zachód słońca zbiera pocałunki
z czerwieni i złota łaskocząc
ludzkie źrenice odchodzącym blaskiem.
Tuż nad przydrożnym rowem dwa ogromne
drzewa, nagie i bezlitośnie rozkołysane
wiatrem,
chylą kosmate głowy w strone siwej
brzozy,
jakby chciały osłonić ją przed ostatnim
mrozem,
albo chcialy wydrzeć spod sterty
kamieni,
jej zranione korzenie. Ona ciagle
jeszcze
niczym niewzruszona, stoi jakby życia,
dawno w niej nie było, a być może tylko
jest otumaniona zeszłorocznym latem.
Marzy, że jest smukła i ponętna jeszcze,
wieczorem pochyli zmęczona koronę
tuląc się do zmroku.
Dzień zwalnia kolejny bieg.
Na tle płonącego w oddali widnokręgu,
zapada noc zimowa, skrywając w ramionach
samotność starych drzew.
Komentarze (9)
Przepełniona smutkiem codzienność, ech jak to znane i
niestety, nieodłączne zjawisko. Świetny wiersz☺
Codzienność to nasze zycie. Dobranoc
smutny obrazek pozdrawiam
o przemijaniu, starzeniu się, pogodzeniu('dzień
zwalnia kolejny bieg'). chciały - powtórzenie - może
drugie pominąć? Mimo to podoba mi się ta
melancholia...
Smutny życiowy obrazek codzienności. Pozdrawiam:-)
ładny, choć smutnawy życiowy obrazek; pozdrawiam;)
Jak kobieta......:))))
taki obrazek jak ciepły letni deszcz
pozdrawiam :)
podoba mi się, pozdrawiam :)