Dom bez miłości
Czasami na mnie plują,a Ty udajesz,że deszcz pada.
Zburzył mi dom,zbetoniały
A w gruzy wkrada się pleśń,
Przeciekł mi dach,przestarzały
Po burzy nocnej pokrył go mech.
A ja tak składałam cegła-do cegły
I wygładzałam ściany do malowania,
Powybijał mi psy,co bramy strzegły
Meble popalił bez otwierania.
Ja poszerzałam futrynę,fortuny
Od zimna,wilgoci chroniły sny,
Wciąż spustoszona,od wiosny łuny
Sklejałam z kartek me puste dni.
I nagle wkradł się,rzucał obelgami
Nie pomogło to,że szedłeś obok mnie,
W nerwach krzyczałam,trzepocząc rzęsami
A tyś mu pozwolił by fundament pękł.
M. -już po raz ostatni
Komentarze (1)
wiersz wstrząsa i gniewa że samotna udręka Obok
znieczulica na trud brak bezpieczeństwa Dom nie jest
azylem Wiersz krzyczy i wzrusza w wymowie Dobry
Pozdrawiam:)