Dom z kart
Układam karty, na pozór pasują, rząd, przy
rzędzie
Szybko dokładam kolejne, mój dom z kart
inny będzie
Buduję zawzięcie w pośpiechu czasem bez
zastanowienia
Jak bezdomny który szuka domu, miłości
ciepła i schronienia
Buduję ściany, jedną przy drugiej i dach
zraz będzie
Układam dalej karty niby pasujące rząd przy
rzędzie
I jedna karta od pozostałych w całej talii
jest inna
Trzymam ją niepewnie delikatnie, krucha i
subtelna
Jest miła, wyrozumiała delikatna, mądra to
dobra karta
Na co dzień ma maskę by ukryć się przez
złem tego świata
Spostrzegłem ją w tłumie wielu innych kart
które są dookoła
Jej śmiejące się radosne oczy i twarz w
uśmiechu wesoła
Nasze spojrzenia na moment w tłumie się
spotkały
Od tej chwili marzę by nasze dłonie zawsze
się splatały
Pragnę być blisko niej trzymać mocno w
swych ramionach
Los mi nie pozwala, trzyma bezwzględnie w
złych szponach
Trzymam ją za rękę, czuję smak jej ust
namiętnych
I mych więzów trzymających losu na sobie
bolesnych
Wyswobodzić się trudno z mocnego uścisku
złych wyborów
Tyle już budowałem w pośpiechu złych z kart
domów
A Ty w tym tłumie mi się ukrywałaś, Ciebie
nie widziałem
Z tali kart niedopasowanych znów dom
zbudowałem
Teraz jesteś blisko mnie dłoni Twojej
ukradkiem dotykam
Tłum kart dookoła nas więc ostrożnie na
Ciebie zerkam
Nikt nie wie jak ważną jesteś dla mnie
kartą w tym tłumie
Pewnie się dowiedzą i osądzą, za nim ktoś
nas zrozumie
Odwrócą się wszyscy sami zostaniemy bez
domu z kart
Pytasz mnie czy grzech tak ogromny tego
uczucia wart
Komentarze (1)
Interesujący wiersz, bardzo fajnie napisany. Tyle
lat Cię tu nie było, fajnie, że znów jesteś.