domysłów pomięty jedwab
noc mnie zmorzyła głodna ciemności
czai się w kącie gość nieproszony
sufit się zniżył na średni dystans
teraz mnie ugniótł jak hamburgera
czuję się ciasno jak w tubce pasty
chciałabym wierzyć że tryska ketchup
tak jak na filmach sknoconej grozy
upaść na chwilę poszukać kuli
co z głowy wyszła by kupić w kiosku
poranny ekspres w jedwabiu zmiętym
nocnym majakiem powsadzam jaja
na ceramicznej i kawą zgaszę
płonącą w szafie żyrafę z Dalim
mojego rana z surrealizmem
Komentarze (17)
masz surrealistyczne wizje!
Zakręcone trochę :)