Dozgonna przyjaźń
Gdybym miała wybrać najbardziej przyjazny
gatunek,
wybrałabym pieska, żeby był dobrze ułożony,
kochał mnie i słuchał, bez wahania biegł na
ratunek.
Wypełniał komendy: siad, aport, won, wypad,
do nogi.
Przybiegał jak wariat, na wołanie, bez
marudzenia .
Wabiłby się Polland, dokładnie wpasowany w
zbroję,
a gdyby nadszedł głód, byłabym oczywiscie
wdzięczna,
by chciał się otworzyć, przede mną, cały na
kolację.
Zjedlibyśmy wszystko, gwarantuję, ze
smakiem. Jeszcze
kości niestrawione, spałaszowałby … No
kto? Nie wiesz?
Polland! Jaka szkoda, nie moja wina, że
nie przetrwał…
Komentarze (45)
odbieram jako gorzką ironię na temat służalczości
naszego kraju, a raczej jego przywódców , wobec
silniejszych i bogarsztch państw.... świetne
porównanie do tresowanego psa, mocne i prawdziwe do
bólu,
jak zawsze, dowolność interpretacji, za co podziwiam,
pozdrawiam, amnezjo
Igus, a więc do następnego?
A te komendy: siad, won, wypad - to wskazanie, jak
łatwo niektórym przychodzi przerobienie przyjaciela na
podnóżek.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie - wiersz
czyta się jak parafrazę tego przysłowia.
Po kilkunastokrotnym przeczytaniu i przeanalizowaniu
każdego słowa ciśnie mi się na usta tylko jeden wyraz,
który oddałby to co pomyślałem: GENIALNE!!! Mało tego:
GENIALNE!!! - Gratuluję tego wiersza...
Ależ Amnezjo, jakie okrucieństwo...Słów mi brak.
Polland, Polland, do nogi!
Pozdrawiam:)
a później gdyby było gorzej, biedniej, a polland
tłusty...
to go do gara i dzień rospusty
Pozdrawiam serdecznie
Ciekawy wiersz. Piesek w zbroi na kolację... ;)
wszystkie Twoje wiersze są bardzo ciekawe
a jeszcze na koniec sponiewiera;
mądrze piszesz-
człowiek ma tak, że przyjaciela nie ugryzie - połknie
w całości;
najpierw go oswoi, obdarzy pseudozaufaniem i
wykorzysta do cna;
Tylko rymy trochę dalekie, jak dla mnie:))
Dla mnie świetny wiersz, doskonały tytuł, bo przyjaźń
rzeczywiście "dozgonna", jak u Chińczyka:)))
Dais twoj utwor do mnie nie przemawia. Z poczatku zbyt
duze opisy rzeczowe , I choc rozumiem twoj sposob
myslenia jako wiersz czytalam twoje lepsze.
zgadzam się, dozgonna przyjaźń ale bez tych kości.
Pozdrawiam