Dramat małomiasteczkowy
Dla chorych na schizofrenie
Na ławce grają dramat małomiasteczkowy,
zagwiadali na motyle i pszczoły,
o więcej owoców prosili.
Deszczyk skropił małe wodospady polne,
dzieci znalazły dom na chwile,
póki nie zjedzą chleba.
Melancholik z małej szubienicy na
drzwiach,
został z nami, śpiewa.
Panna z okienka tak małego jak głowa
przez cały rok żywi się zimowymi ciastkam,
chcę być zimna dla chłopców.
Będzie cicho ten dzień ta godzina,
kobiety zepną włosy, mężczyzni je
odsłonią,
oglądamy to póki żyjemy.
Ja jestem chory psychicznie, ten świat mnie
nie usłyszy.
To plotka!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.