DRAMAT MEJ DUSZY
Wiersz napisałem w walentynki ale tak to jest gdy spędza się je znów samemu
Po mokrej szybie krople
deszczu
Ściekają jak me łzy po
policzku
Patrze, w dal i widze to co sie nie
stało
Niezaistniałe dni, to co być
mogło
A mogły przecie być
a być przecież mogło
Tak niewiele brakowało abyśmy razem
trwali
Abyśmy wzajemnie się nadal
kochali
Nie czas, któregoś my nie
mieli
Ale oni! Co nam na usta
patrzyli
Wciąż mówili,
upominali
upominali, mówili wciąż
Aż w końcu straciłaś to co
najważniejsze
Brak opamiętania i marzenia
najśmielsze
Co wszystko zagłusza i pozwala razem
trwać
A mogliśmy sie nadal nawzajem
kochać
ON:
Broń przy skroni, cos
mamrocze
Teraz siedzę w fotelu
Pisze ten smutny wiersz do
ciebie
Widze dni które były i pragnę
więcej
Przed oczami obraz twój jak
objawienie
W ręce broń jak wyrok
Boży
Krok ostateczny bez
powrotu
Bo wciąż cie kocham
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.