dramat w warszawie
Kochała życie bez wzajemniści
Ze swoimi tańcowała w rytmie muzyki
disco.
Światła migotały a sala była pełna tęczy
Alkohol lał się strumieniami
różne smaki spływały po krtani
W nocy czy za dnia, o każdej porze
życie brała za śliskie rogi
śmiejąc się mu w twarz.
Wyszła lekko zziajana nie wiedząc co
dalej
Światło zgasło z impetem
uderzając w żołądek
Jej rówieśnik co z życiem był na bakier
odebrał jej godność i te życie co niby
jedno
Krzyżyk na szyi odebrał mu rozum i serce
kot patrzył gdy cienie dramat mijały
pijąc herbatę z imbirem
Inna niekoniecznie z Warszawy
liczy ile to już razy goniła kostuchę
ta jakby obrażona
do życia sadystycznie ją pchała
jakby za kraty bo przecież to wyrok
Na niebie widać linie podłużne
Jej nie zabił ten
którego obawiać się powinna
czy zrobi to ktoś kogo kocha?
Rzekł gasząc lampę do niej
,, najciemniej jest pod latarnią,,
Klaudia Gasztold
Komentarze (3)
Takich dramatów coraz więcej na ulicach miast i nie
tylko. Dziś trafiam na same złe wieści :(
Kłaniam się +
Ludzie nas krzywdzą i to bardzo szczególnie ci których
kochamy. życie daje się we znaki i wtedy próbujemy
szukać śmierci. Piękny wiersz. Pozdrawiam
Często wiążemy się z ludźmi, którzy nie okazują się
wartościowi.
Razi nazwa stolicy (?) z małej litery.
(+)