Droga
Ciągnąc buciorami po śniegu mokrym.
Nastrojony jak kiepska gitara.
Otulony myślami jak płaszczem szarym
idę noga za nogą jak senna mara
Wzrok wlepiony w czubki butów
nie zważam na fontanny wody.
Bryzgające z pod kół samochodów,
stopy mam jak dwie kłody.
Gdzie jest koniec tej przeklętej drogi ?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.