Droga do domu
We śnie oddech pachnie spokojem duszy,
która ukojenia pragnąc,
pęd życia oddaje światłu dnia.
We śnie nikt nie kontroluje czasu,
nie ma strachu przed jego końcem,
który właśnie wtedy może przyjść...
Za szybą autokaru czerń nieba zlewa się z
ziemią,
oddając pokłon nocy
i tak trudno zobaczyć horyzont.
Senne oczy próbują uchwycić
znikające światła miasta.
Księżyc swoją srebrną tarczą wskazuje
drogę,
towarzysząc w niej wraz z uśmiechem
gwiazd-
jedyne co trwa,
gdy obrazy za oknem znikają, goniąc
czas.
Jadę do domu...
Moje miasto znów namaluje na twarzy
wzruszenie.
Komentarze (2)
bardzo ciekawy wiersz..pozdrawiam
Bardzo ładny, nastrojowy wiersz.