Droga do gór
Góry moje ukochane
Słoną płacę pasji cenę
Nim na szczytach wzniosłych stanę -
Nim w doliny - jak na scenę
Zejdę - by podziwiać z dołu
Dzikie piękno - ogrom - siłę-
Ileż trudów i mozołu
Zanim powiem Wam - -Wróciłem !
W sieć pajęczą zaplątany
Spraw codziennych lepkie zwoje
Rozdrapuję stare rany
Biorąc na sumienie swoje
Bagaż nocy nieprzespanych
W które łzy - cudze rozpacze
Ważę, W złudzeń płaszcz odziany
Wierzę, że swój szlak wyznaczę
A Wy - cicho i cierpliwie
Widząc czoło zatroskane
Przygarniacie mnie troskliwie
Wiodąc w krainy nieznane
Niezdeptane moją stopą
Niezbadane tęsknym wzrokiem
Nim staniecie się opoką
Pomagacie walczyć - z mrokiem
Idę do Was więc - z zapałem
Zostawiając miejskie troski
Bo , gdy dojdę - wiem , że chciałem
Ujrzeć ciche , górskie wioski
Zagubione gdzieś szałasy
Wąskie ścieżki i skał bryły
Proszę - weźcie mnie w swój jasyr
By nadzieje me odżyły
Gorce 17-25.10.1985 r.
Komentarze (5)
E, tam, przyjedź na Mazury, połów ryby,zbieraj grzyby,
, no a potem przy ognisku,śpiewaj, baw się , wróci
wszystko. Piękny wiersz ale ja gór nie lubię,
przytłaczają mnie.
Pozdrawiam
Ożyła i we mnie tęsknota za górami, za wspinaczką -
przypomniałeś . Gdy już stanę na samym szczycie dech
zapiera widokiem jaki się niżej rozpościera :)
ech te góry , każdej pory roku inne , niezbadane ,
tajemnicze, ja je uwielbiam.
W górach mieszka Bóg,pięknie opisałeś uczucie
tęsknoty.Pozdrawiam
...tam gdzie góry i doliny...są wspomnienia ..a były
dziewczyny...fajnie napisany wiersz...