Droga na zatracenie
Po parkanie, po parkanie,
idzie pijak na spotkanie
z przygodą.
Drut kolczasty szarpie łachy,
nie zważając on na strachy,
podąża.
Psy szczekają w około,
jemu jednak wesoło,
to śpiewa.
Czapka spadła mu z głowy,
kiedy ryczał te słowy,
„Góralu czy Ci nie żal”
Schylając się po czapkę,
zrobił nagle wysiadkę
i upadł
Teraz leży pod płotem,
utytłany jest błotem,
śpi.
To nie człowiek lecz świnia,
kto przechodzi się zżyma,
kpi.
Komentarze (19)
Wielu obiera taką drogę niestety. Dobry wiersz i
ciekawa forma.
Miłego!
To niestety do niczego dobrego nie prowadzi.
Podoba mi się forma tego wiersza.
Pozdrawiam :))
prawdziwe słowa pozdrwiam noworocznie
I na co mu przyszło...