z drugiej strony -ości
https://www.youtube.com/watch?v=dabEut4wdjA
przykładam ręce do niepewnych
pełnych przestrachu, wątpliwości.
i tak się boję, że uchwycę
pustkę. przeniknie aż do kości
kciuki, serdeczne, wskazujące…
i tak się boję - drgają szale
pod myślą zgrzaną do białości,
ciężką, poznaną doskonale -
co ma się zmienić, ponoć zmienia,
jak obraz pod dotykiem cienia.
cień kładzie się na ciepłym piasku,
przed chwilą wyzłoconym blaskiem.
a ja wymieniam strach na lęki -
wgryzają się w spojrzenia błękit.
kąciki ust, niezmienny uśmiech -
taka roszada - próżnia-pustka.
w uśmiechu drżą nieznacznie usta.
języczek wagi - zachybotał.
odkładam myśl - na nic. na potem.
wracam do znanych niepewności
(skłócają się z cieniami błyski),
które od dawna - aż do kości…,
jak uśmiech wbrew strwożonej myśli.
nie ważę się powiedzieć "koniec",
wolę "początek z drugiej strony".
blask kładę znów, ogrzewam piasek,
skanduję: "cień nie wygra. z czasem..."
Proszę o niegłosowanie. Dziękuję :)
Komentarze (54)
Dziekuje Wam bardzo za czytania i komentowanie.
Pozdrawiam :)
Z drugiej strony czas znowu nas podszedł, więc zrobimy
mu porę na kawę :)
Grusz-elko, bardzo Ciebie lubię a tą bezsilność do
bólu świetnie opisałaś.
Pozdrawiam:)
A wszystko przez niepewność...
Świetny wiersz
Było mi bardzo miło zapoznać się z Twoimi myślami.
Dzieki, Stumpy. :) Pozdrawiam :)
I nie waż się zaczynać z drugiej strony. Ciekawe masz
sformułowania. Tylko pozazdrościć. Dobrej nocy.
I nie waż się
Dzięki Dziewczyny, za czytania i interpretacje.
Pozdrówka :)
Strasznie smutno i taka bezsilność wydziera z wersów..
Wgryzam sie w Twoj wiersz i rozne mysli przychodza mi
do glowy. Chyba mamy zapisane w naszym kodzie DNA
pragnienie wieczności. Wszystko ma swój kres, umiera.
Boimy się przemijania nie mając pewności co potem.
Tysiące pytań po co i dlaczego. Niektórzy potrafią ten
strach upchnąć gdzieś na później, inni wierzą w
kontynuacje. Nie jestem pewna czy we właściwy sposób
odczytuje Twój wiersz, który przypomniał mi słowa
mojej Babci gdy zadając jej kiedyś pytanie czy nie
przeraża jej przemijanie i nieuchronna śmierć. Ona w
swej prostocie odpowiedziała mi mniej więcej tak:
czego mam się bać, życie dało mi wiele pięknych chwil,
spełniłam się w wielu dziedzinach. Obronną reka
przeszłam przez lata biedy i okupacji. Gdy przyjdzie
na mnie czas spokojnie odejdę bez żalu. Nie bala się
nieznanego, zaakceptowała fakt, że wszystko przemija.
Wybacz, że się rozpisałam ale to Twój wiersz wywołał
potok myśli. Pozdrawiam pogodnie.
Serdecznie Wam dziękuję za czytania i komentarze. :)
Pozdrawiam :)
"a ja wymieniam strach na lęki -
wgryzają się w spojrzenia błękit.
kąciki ust, niezmienny uśmiech -
taka roszada - próżnia-pustka.
w uśmiechu drżą nieznacznie usta."
Ileż to razy... i więcej jeszcze,
gdy złe znów plecy przygina.
Wiersz, który mówi.
Elu pozdrawiam, zostawiam kawę.
Odwieczne egzystencjalne rozterki, świadomość i
bezsilność wobec przemijania tłumaczonego na wszystkie
możliwe po ludzku sposoby, a mimo to, napawającego
lekiem...
Piękny wiersz. Czytam od kilku dni..
Jak zwykle dobry,choć smutny wiersz,ale jednak
myślę,że przegrana dziś,może oznaczać wygraną
jutro,nadzieją na zmianę na lepsze powinna być
zawsze,bo życie niesie niespodzianki,a poza tym trochę
zależy również od nas i naszego nastawienia.
Wszystkiego dobrego życzę,
a wiersz super,
i można rzec w innym stylu,choć Autorka potrafi pisać
w każdym stylu,tak naprawdę.
Miłego wieczoru grusz Elu:)