Duszony przez węża
Znowu do dżungli ciemnej się udałem
Szukając bez sensu szczęscia swego
I wtedy nagle sprawe sobie zdałem
Że widzę przede mną węża ogromnego
Dusi mnie bez przerwy, ból zadaje
Któż zdepcze mu potworną głowę
Konam pomału, serce słabe staje
Czy ktoś zadziała czynem, nie słowem?
Ziemski Anioł opuścił mnie, na zawsze
A ja w dżungli żyję wciąż samotnie
Z gadziną lata płyną dalsze
Czy padnę w końcu, czy ktoś węża łomotnie?
Komentarze (4)
Popraw: ,, przede mną , żyję ,,
Wystarczy wyrzucić go ze swojej głowy,albo nie palić
trawki:)
Pozdrawiam.
Dobrej nocy życzę:)
Mogę na niego rzucić zaklęcie.Pozdrawiam:)
Daj, ja mu przywalę:-) :-) . Miłego:-)