dwa oblicza ślicznej gwiazdy
Od rana biegłem na skraj horyzontu
marzyłem schwycić niebo palcami
a kiedy słońce do snu się ułoży
poszukać ciebie między gwiazdami
gdy słońce zaszło nastała cisza
świat coraz bardziej tonął w modraku
minąłem mały wóz później duży
ujrzałem z dala znaki zodiaku
pójdę i spytam twojego znaku
jak cię opiszę może mi powie
gdzie mogę spotkać moją gwiazdeczkę
która zabłysła na zawsze w głowie
znak wskazał wodę choć to daleko
gdzie swoje ciało nagie zanurzasz
biegłem po drodze zrzucając odzież
czułem jak żądzę moją rozbudzasz
lecz w niebie nie ma zbliżeń cielesnych
i kiedy nagi byłem przed tobą
wprost oślepiłaś cicho mi szepcząc
tylko na ziemi mogę być z tobą
Komentarze (22)
wieczorami lubię wychodzić na balkon - podnoszę głowę
i podziwiam piękno nieboskłonu - fajnie napisany
wiersz
pozdrawiam
Bardzo fajny i ciekawy wiersz.
Pozdrawiam CIEPLUTKO:)
Jakby co, to jestem spod znaku Blizniąt:-) . Ładny
wiersz Wojtku. Pozdrawiam serdecznie :-)
Widocznie gwiazdy trzeba tylko podziwiać. Ładnie
piszesz. :)
Fajnie się czytało.
+(:-)} Pozdrawiam
Można sobie to tylko wyobrazić :)
Tak to jest z gwiazdeczkami, ładnie, nastrojowo,
pozdrawiam:)