Dwa razy
Gonię na palarnię dwa razy na zmianie,
Tylko tyle firma pozwala swawolić.
A ty mi palenie obrzydzasz kasłaniem,
To żadna przyjemność, to zwyczajnie
boli.
Tak chciałbym swe płuca nacieszyć
tytoniem,
Dziesięć minut mało, czas szybko
przeminie.
A twego kasłania nie widać, że koniec,
To już nie przyjemność, ta zwyczajnie
ginie.
Wiem, że musisz palić jak każdy z
palaczy,
Korzystasz też z przerwy pchany cnym
nałogiem.
Lecz tego kasłania nikt ci nie wybaczy,
Bo nam takie przerwy są nadzwyczaj
drogie.
Twoje towarzystwo ubarwia palarnię,
Potrafisz być duszą tego zgromadzenia.
Ale te kasłanie wygląda zbyt marnie,
Zacznij wreszcie zdrowie poważniej
doceniać
Komentarze (2)
Palenie to nauk nie do pokonania.Całe szczęście że
tego nie doświadczyłem.Pozdrawiam.
Wiersz przemawiający do rozsądku, ale czy przemówi...
Pozdrawiam ciepło:)