Dwa swiaty...
Ona...
zielonooka blondyneczka...
Znow sie smieja jej usteczka...
Rozdarta na dwa swiaty..przez dwoch
chlopakow...niby tak madrych...a jednak
petakow
Nie potrafi wybrac kogo szczerze kocha...za
kim ciagle teskni i po nocach szlocha
Bawi sie nimi jak dziecko klockami
Niby cos czuje...a gra z uczuciami
Dzisiaj ten pierwszy
madry, kochany
A jutro ten drugi
ten bardzo oddany
Jeden o drugim wie doskonale
A jednak nie robia z tego nic...wcale
Bo tak kochaja ta swoja dziewczyne...chodz
do zerwania maja przyczyne
Ona ich zdradza i oszukuje...ciagle sie
kloci i sie buntuje
A oni zakochani w niej bez pamieci
By jej cos powiedziec..nie maja nawet
checi
Zal wam tych chlopakow...ktorych
oszukuje?
Przeciez to ona sama przez nich wlasnie
zwariuje
Wiesz
Dziewczyno dam Ci dobra rade....i ja
zapamietaj...
Kocha sie jednego..i to wciaz pamietaj!!
Do mojej kumpeli...ktora miala dwoch chlopakow..i nie potrafila sie zdecydowac na jednego
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.