Dwadzieścia lat...
Wierze że los sie zmienił
Myślała że bajka się dla niej zaczyna
Że z rodu królewskiego wypłynie
Lecz w lustrze ujrzana dziewczyna
Jako cień lub odbicie zginie
Lecz książę się znalazł co róże darował
I góry przenosić miał dla niej
Lecz za pagórkiem pierwszym się schował
Niczym w naturze martwej-bezbarwnej
Historia powtarzać się miała wiecznie
Bo tak zapisał ktoś jej losy
I już nie było nigdy bajecznie
A na policzkach gościły krople rosy
I gdy znienacka stanął na drodze
Niczym marzenie lub sen na jawie
Gdy ona właśnie postanowiła srodze
Nie oddać serca swego bezprawnie
Lecz słowo za słowem i głos młodzieńca
Roztapiał jej serca lody powolnie
Wciąż myśl czy to nie złoczyńca
Wrosła się w nią nieoderwalnie
Lecz zacznie ufać i wierzyć w te słowa
Gdy tylko pokornie wysłucha
Zacznie znaczenie mieć jego mowa
Gdy przeszłość-to nie noc będzie ciemna i
głucha
dla mnie...dla nas
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.