Dwie sroki za ogon
Kiedy siedzę nad jeziorem,
to myślami jestem w domu.
Co tam też małżonka robi,
śpi, czy drzwi otwiera komuś?
Jak na złość panuje cisza,
żaden spławik nie drgnie nawet,
mimo tylu mych zabiegów
i przemyślnych drogich zanęt.
Nie ma rady (to silniejsze),
więc w pośpiechu kije składam.
- Śpi biedulka jak zabita,
z serca wielki kamień spada.
Truchtem wracam więc nad wodę,
spławik z lekka się pochylił.
Mnie ten widok przestał cieszyć,
w domu chciałbym być w tej chwili.
I tak co dzień kołomyjka,
ryby z żonką dwie miłości.
A ja wciąż pomiędzy nimi,
bez współczucia ni litości.
Komentarze (31)
Oj, Ty zazdrośniku :)
Ale dobrze, znaczy, że miłość kwitnie :)
Pozdrawiam miło.