Dwór w Górce
zapada się wśród szumiących lip
z niegolonym od lat zarostem
ostów traw i dziewann pełnych pszczół i
trzmieli
cegły pozbawione dziecięcych głosów
kruszeją
a niedotykane przez człowieka drewno
staje się chropowate jak skóra
jaszczurki
mury wchłonęły już wszystkie wiadomości
dobrego i złego więc mimo drzwi zamkniętych
każdej wiosny zakrywają szkaradną nagość
a tylko dach krzywi się w szczerbatym
uśmiechu
plując na wiatr kawałkami cegieł
tynku i pasikonikami
duchy dawno zmarłych gospodarzy
osiadają pleśnią na ścianach
najpierw milkną jakby nie potrafiły istnieć
bez szurania pantofli na schodach bez
skrzypiących drzwi
i szumu wody w toalecie aż w końcu
zapominają
nawet swoich imion i nocnych zwyczajów
z porozbijanych szyb ulatują portrety
wydekoltowanych kobiet
jeszcze dziesięć lat temu ze znudzeniem
patrzyły na drogę i liczyły ptaki samochody
butelki wódki wypite niewypite
zresztą teraz to już wszystko jedno
Komentarze (2)
Bardzo mi się podoba opis tego usypiającego domu :-)
świetne metafory :-)
smutny obraz zapomnianych siedzib ludzkich tętniących
gwarem, życiem po prostu Wiersz obrazem,,pięknie
namalowany słowem, aby zatrzymać się i nie pozwolić
aby przestał istnieć Poezja faktu Pozdrawiam;)