Dwudziesty marca
Ceńmy życie... Ono tak krótko trwa...
Dzień dwudziesty marca
Dzień jakich wiele
Cisza spokój i błękitne niebo
Godzina szesnasta dwadzieścia…
Pusta jezdnia zielone światło
Ruszam pewnym krokiem przed siebie
Niczego nie świadoma
Głęboko zamyślona
Nad bieżącymi sprawami
Nagle rozległ się wkoło
Pisk opon Jeden wielki huk
Odgłos uderzanego ciała
O maskę samochodu
To było moje ciało…
Zbiegli się ludzie zewsząd
Gapiowie patrzący na mnie
Pożerający każdy szczegół
Tej sytuacji…
…Nikt nie pomógł…
Chyba zostałam przez nich spisana na
straty…
Z głowy zaczęła wyciekać krew
Tak intensywnie i mocno
Że po chwili tonęłam w kałuży czerwonej
wody
Znaleźli się jednak dobrzy ludzie
Których nie bawiło to niezaplanowane przez
nikogo
Przedstawienie
Opatrzyli moją głowę
Pilnowali bym nie zasnęła
Co chwilę mnie cucili
Bo tak jakoś traciłam kontakt z
rzeczywistością
Byli dla mnie jak aniołowie
Młodzi mężczyźni z blond włosami
I ta ich dobroć płynąca z oczu…
Karetka przyjechała
Zabrała mnie do szpitala
Okazało się że będę żyć
20 marca 2006 roku to dzień który zapamiętam do końca życia... Wtedy otarłam się o śmierć... Jednak los chciał bym żyła i oto jestem :) Dzięki temu nauczyłam się cenić życie takim jakim jest i stałam się pokorniejsza... Zwłaszcza że wyszłam obronną ręką z tego całego zdarzenia i już po miesiącu od dnia po wypadku wróciłam do swoich codziennych obowiązków...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.