Dzieci z leningradzkiego
Przegrane na samym początku,
Niekochane, wyrzucone z własnego domu,
Schronienia szukały po dworcach,
Cokolwiek… by nie umrzeć z
głodu…
Marzenia i przyszłość, już dawno
pochowane,
Małe dzieciaki niczemu nie winne,
Spadają wciąż nad dno…
Z wielkiego deszczu pod kolejną
rynnę…
Szukają pomocy u innych,
Znajdują bezwzględną pogardę,
Lecz gdzie jeszcze mogą szukać,
Skoro straciły własną matkę…?
Najstarszy dorosły nigdy nie zaznał,
Tak wiele naraz samodzielności,
One nie chcą wiele, poza kroplą,
Zwykłej, ludzkiej, życzliwej
miłości…
I te ich oczy… Wciąż pytające,
O sens i ich w życiu znaczenie…
My mówimy - przegrani, lecz ich
oczy….
W nich dalej widać nadzieję…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.