dziękuję...
jedyny mój
to zaledwie kilka dni
a ja nie mieszcze łez
zagryzam wargi
dotykam sie
jak to zwykłeś robic Ty
wyczuwam
wyczuwam Cie
w zapachu ubrań
a niebo znów na głowe spada mi
i nadzieji coraz mniej
na slonce
tak trudno jest
zasypiac
budzic sie
gdy imie Twoje echem
odbija sie od scian
a te dni ciszy
ktore
ktore dziela nas
podpowiadaja mi
złe obrazy
musze to przespać
przeczekac
przeczekać trzeba mi
a jutro znowu
pojdziemy nad rzeke
jedyny mój
pora kończyć juz
pielengnuj obraz mój
w swym sercu..
nie ma Cie
nie widze sensu wstawac rano
nagle to co było dla mnie całym swiatem
rozsypało sie
wiem ze kiedys sie pozbieram
ale teraz nie moge opanować łez
szłam dzis ulicą a łzy w niekontrolowany
sposób zaczely mi leciec po policzkach
za bardzo mi na Tobie zalezy zeby zyczyc Ci
zle
zeby Cie znienawidziec
dziekuje Ci za te cudowne chwile
za smiech
za radosc
za to ze pokazałes mi we mnie cos o czym
istnieniu nie miałam pojecia
za wszystko...
dziękuję...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.