Dziękuję ci dziecko
Pamietajmy o ludziach starszych.
Mróz tęgi szczypie, wielkie opady,
każdy się wciska w kącik cieplutki,
drogą się wlecze staruszek blady
od mrozu, śniegu cały bielutki.
Ziąb namalował na szybach paprocie,
potem je szronem grubo oprószył.
Głodny wróbelek usiadł na plocie,
a nad biedakiem nikt się nie wzruszył.
Idzie staruszek jak śnieżna zjawa
napręża szyję, z wiatrem się bodzie.
Obca mu była cieplutka strawa.
Na pewno biedak idzie o głodzie.
Wybiegam za nim dobrocią gnana
zapraszam mile, by ogrzał kości.
- Bóg wielki zapłać córko kochana
jak się ogrzałem, to pójdę prościej.
Błogosławiony ten dom, w którym poczesne miejsce znajdzie starzec, lub kaleka...
Komentarze (58)
Wszystkim czytającym mój wiersz serdecznie dziękuję i
pozdrawiam.
bardzo pięknie napisałaś i bardzo wzruszająco
dojrzałość warto szanować bo nie każdy może jej
doczekać
Pozdrawiam...Wzruszający wiersz.wróciłam by jeszcze
raz przeczytać.
ładny wiersz pani Broniu serdeczności
Wzruszający wiersz.
Niestety,w dzisiejszych czasach brak uwagi okazanej
drugiemu człowiekowi,usprawiedliwia się brakiem
czasu,zabieganiem.
Pozdrawiam
Pamiętam z dzieciństwa, że chodzili po tzw.
uproszonym. W moim rodzinnym domu zawsze znalazła się
szklanka gorącej herbaty i coś na drogę! Taka była
otwarta na drugiego człowieka moja nieżyjąca już
Mama:-) Niech spoczywa w Pokoju!
Wzruszyłam się Broniu, dziękuję za ten piękny
wiersz:-)
Trafiasz do serc.
Jak do etgo pustego talerza przy wigilijnym stole
zaproszenie
tak sobie skojarzyłam
Wzruszająco
Pozdrawiam
...wielkie dobro płynące z wiersza, aż wzrusza -
pięknie - Broniu pozdrawiam.
Każdy dzień stawia nam wyzwania i możliwości przyjścia
z pomocą ludziom Gość w dom Bóg w dom bo w drugim
człowieku Bóg się ukrywa
Bardzo mi się podoba Twój wiersz Broniu
:) pozdrawiam i głos zostawiam +
spotkałem takiego bezdomnego który jeździł po całym
kraju po szpitalach bo coś z nogą nie pomogli
poradziłem mu uzdrowiciela nie wiem czy skorzysta
Dobroć serca to miłosierny gest.Pozdrawiam.
Starzejąc się nie stajemy się ani lepsi, ani gorsi,
ale coraz bardziej podobni do nas samych.