„Dzień dobry”, „dobranoc”.
Już słyszę od samego rana,
budzik dzwoni, a on:
„dzień dobry” – to głos powtarza
Po chwili, jak zahipnotyzowany:
sięgając po tubkę z pastą, słyszę mową
zachrypłą, słyszę mową poranną:
„Nie tę, baranie, tamtą”
Syczy głos, a gdy do pracy jadę,
jeszcze stojąc na peronie, widząc ludzi
– tak samo ubranych, Bogu ducha winnych
–
słyszę: „spójrz, świat stanął na głowie”
W pracy on nie odpuszcza
co rusz komentując:
„ten przytył, tamta chudsza”
Po niej zaś, ciężkiej, przy miłym
objedzie:
„Syn nie dzwoni, córka znów za granicę
wyjedzie”
Wieczór: śnieg pada, wszystko przycicha
Nagle coś słyszę. Znów głos? Nie, to kot
kicha!
Nic złego w tym głosie nie ma,
raczej banał, raczej dnia rutyna,
po zasłyszanym: „dobranoc” –
wszystko, wszystko się powtarza
wszechświat się na nowo zaczyna
Komentarze (2)
Taka codzienność takie rondo życia.
Oto obraz życiowej codzienności.
Miłej niedzieli życzę.