Dzień dobry, to może wyjdę
Pierwsze chyba są ptaki za oknem,
(bo już prawie wiosnę tu mamy),
sączą w śpiące wciąż ucho me piosnkę
wielogłosem rozszczebiotanym.
Dalej kocur swe głodne żale
miauczy i po głowie mi skacze,
jeśli tylko z łóżka nie raczę
zwlec się w porę na to wezwanie.
Później budzik zaczyna dzwonić,
choć ja przecież wcale już nie śpię,
chowam głowę pod schronem kołdry —
może skoczyć mi kot; wciskam drzemkę.
Chwilę w pół śnie kitwaszę lekkim,
na ulicy już ruch się zaczyna,
jakże chciałbym móc jeszcze pokimać,
budzik na mnie alarmem znów wrzeszczy.
Skrzypi łóżko, a wzrok skudłacony
wciąż gdzieś błądzi w morzu pościeli,
na poduszce wyławia jej włosy,
wstaję, ale cyt, cyt, bo jeszcze śpi.
Trzeszczą schody, gdy idę do kuchni,
szumi woda, gdy czajnik nastawiam,
u sąsiada pies wściekle ujada,
a w czeluściach lodówki coś burczy.
Zaraz głosy schodzących dzieciaków,
telewizor androny zalewa,
mleko, kawa — w proporcji pół na pół,
dzwoni łyżka o kubek, ja ziewam.
Śmiechy dzieci, kot miauczy, labiedzi
Wenus, która wychynęła z kołdry fal,
znów na głowę mi spada lawina,
już mi myśli w cholerę uciekły.
Ktoś szufladą łomocze, ktoś biega,
coś upadło i huknęło gromko,
ktoś coś krzyczy, a po chwili tonie we
łzach,
któreś z dzieci już beczy w niebogłos.
Potem koncert jest życzeń wszelakich,
nieodzownie doprawiony jojczeniem
— chcę to mamo, tato tego nie zjem!
Wenus w nerwie periodu zła warczy.
Znowu we łbie od rana mi piszczy
i narasta, narasta harmider,
wiecie co wy kochani, najmilsi?
— może wyjdę i wrócę, gdy przyjdę.
Komentarze (25)
Bardzo mi się podoba ten (okraszony humorem) opis
poranka. Momentami wypadam z rytmu (może to wina
mojego dębowego ucha).
Trzeci wers czytam sobie bez "me",
trzynasty
"Chwilę w półśnie kitwaszę się lekkim,"
"Wstaję - cyt, cyt, bo jeszcze mnie zdzieli"
-dwudziesty
"Wenus, gdy sie wynurza z pościeli,"
"moje myśli jak nic diabli wzięli"
Strofy dziewięc i dziesięć warto dopracować. Mam
nadzieję, że autor wybaczy mi to czytelnicze
marudzenie.
Miłego wieczoru:)
cha cha, samo życie, niedługo urlop:)
Fajna kompozycja. Zakończenie skojarzyło mi się ze
scenką -kiedy wrócisz? -jak wrócę to ci powiem.
Świetnie napisane :)
Jojczenie znam i znoszę ciężko ;)
Pozdrawiam Czarku :)
Ileż razy tak właśnie zaczyna się dzień...aż chce się
zasnąć od nowa lub po prostu zniknąć :) Świetna puenta
:) Pozdrawiam z podobaniem :)
Znowu we łbie od rana mi piszczy
i narasta, narasta harmider,
wiecie co wy kochani, najmilsi?
— może wyjdę i wrócę, gdy przyjdę. - zwiesiłem się po
tej strofie, tak powinna działać puenta. Czytam i
widzę te obrazy. Tak działa sprawny warsztat poetycki.
Brawo!
Potrzeba Ci spokoju. Spokój pięknie wycisza. Mnie
uspokaja komputer. Wyżywam się na nim. Pozdrawiam
serdecznie.
Świetny.Samo życie.Brawo.Pozdrawiam.
Zatem budzi się wszystko do życia. Pozdrawiam.
:)) Skądś to znam.
Miłego dnia.