T R E N
Kolorowe promienie słonecznego blasku...
Rozpromieniają twe jasne policzki.
Magia. Zapomienie.
Miły szelest wiosenno-zielonej trawy...
Tworzy kontrast z twymi różowymi ustami.
Sen. Błogość.
Przez zamknięte dłonie dociera do mnie siła
twojego uścisku.
Księżyc. Radość.
Pod przysłoniętymi powiekami widzę...
Cząstkę twojego uśmiechu.
Słońce. Lekkość.
Roztrzaskane wspomnienia wracają...
Z każdym ruchem.
Ból. Wiara.
Samotny rejs mojego bezdźwięcznego
śpiewu-
Trenu naszego szczęścia.
Gniew. Nadzieja.
Moje uczucia odzywają się co wieczór.
Serce przepompowuje senną krew.
Do głowy napływają dziwne myśli.
I płakać już nie mogę, bo brak mi łez.
Każdy twój szept.
Każdy twój gest.
Odradzają się jakby zła sierść.
Tkwi we mnie twój głos.
I mówi do mnie, że nie jest tak źle.
Dzięki niemu jeszcze jestem.
To on do snu kołysze mnie.
Zapomnij...
... ciekawe czy potraficie się wczuć w taki ból...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.