Dylematy, twarzą do maty
"Sam nie dasz rady, zwiędniesz jak liście Życzę Ci byś odnalazł swoje życie" DKA "Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości." Desiderata To wiersz o szukaniu celu w życiu, rozumianego nie tylko przez miłośc partnerską, ale do czegokolwiek, co daje poczucie spełnienia. Mowa także o dylemacie obrania nadrzędnej wartości i zawężenie wokół niej swoich horyzontów, bo "kto ma szerokie horyzonty, ten ma nikłe perspektywy".
Wszystko się śmiecholi
Gdy neuroza boli i myślenie
W milimetrowe kratki kroi
W każdej kratce idea co żyć chce
Jak plemnik, co noworodka da matce
Jak armia ze Swoim sztandarem na
wojaczce
Mili miliony, nerwowe neurony
Rój skojarzeń atakuje
W wykonanie czegokolwiek wlatuje,
Kłuje, truje i tratuje
Cała ta umysłowa eksplozja na nic
Bo każdy neuron gaśnie
Zanim dojdzie do działania
Gdyż nie ma swojego powołania
Najpierw pędzi jak koń galopem
Zaraz zmywa go następna myśl mopem
Nie dogada się jak chłop z chłopem
W każdej milimetrowej na kartce komórce
Tętni życie, ale na kartce nie ma hasła
Nie ma życzenia w laurce
By komórka mała silną jednostką się
stała
W tej autonomii panuje wojna
Każda myśl jest niespokojna
Nie ma mowy o polaryzacji
Pełno tu pacyfikacji
Bo każdy neuron, każdy plemnik,
Każda myśl, każda idea, to tylko zaczynów
pojemnik
Które szukają jądra w hierarchii wartości
systemu
Ale to milit-aria jednokomórkowa
W której samozagłada się chowa
Nie chce się podzielić swoimi genami
Zarozumiała - próżna, ukryta przed Wami
Każdy jeden jest Wszechświatem
Ale co mu z tego jeśli nie podzieli się z
bratem?
Każdy życie straci,
Ale bez podziału stanie się wariatem!
Uwierz mi, jest różnica
Czy będą wokół Ciebie obcy zawodnicy
Czy w samotności nigdy nie podniesiesz
kotwicy
Sam jak znak na ulicy - narzędziem dla
samochodów
Nigdy nie poczujesz jak to jest jechać do
celu
Wiadomo - tylko jeden z 500 milionów
plemników trafia
Ale od tego mamy z mamy ponad 6 miliardów
ludzi
Czy takie powstanie z poświęcenia uznania
nie budzi?
Odyseusz długo podróżował do Itaki
Ale wciąż brnął do celu, a nie do tyłu jak
raki
I dziś jest bohaterem, choć dawno zjadły go
robaki
Sam sobie w samotnej osobie
Poroniona wolność w zapomnianym grobie
To psychodrama, pusta medalionu rama
Sucha czaszka bez neuronów sama
Lecz... czekaj na mnie kochana
Córko Celu mojego wybrana
Rozszerz pole magnetyczne
Rozrzuć wszędzie swe wytyczne
Ślij sygnały swoje liczne
By gnały ślicznie
Bym nie zaprzepaścił
Naszego niepowtarzalnego,
Jedynego, cudownego, sensownego,
Życia splecionego genetycznie
Zdejmij ze mnie kaptur kata
Chcę zobaczyć więcej świata
Wiedzieć po co idą przyszłe lata
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.