DZIEWCZYNA
o mnie...
Spotkałem dziewczynę.
Kiedyś...
Uśmiechnięta była, miała taki fajny,
miły, ciepły uśmiech.
Radośnie i stanowczo stawiała krok za
krokiem. Uparcie dążyła do celu.
I tak kilka razy mijaliśmy się.
Za każdym z nich była taka pogodna,
cieszyła się każdym dniem.
A jej uśmiech udzielał się innym.
Taką ją zapamiętałem.
Teraz kiedy wróciłem do miasta
po długiej podróży, minąłem
pewną dziewczynę któregoś wieczora.
Wzrok wbity miała w ziemię.
Szła powoli, myślami jakby nieobecna.
Zmarzniętą dłonią wyjęła chusteczkę
z kieszeni i otarła łzy.
W drugiej trzymała krzyżyk i
z nadzieją się w niego wpatrywała...
W jej oczach widziałem niesamowity
strach...
Wtedy zauważyłem, że to
ta sama dziewczyna sprzed miesięcy...
Teraz jednak nie bije od niej radość,
lecz smutek...
Komentarze (2)
Zdecydowanie jest to bleblanie o niczym.
hm....wiesz,nie wiem co mam powiedziec,trudno byc
szczera,ale wiem co chciqlas pokazac...jak po uplywie
czasu,po jakis doswiadczeiach czlowiek sie zmienia,ze
radosc wyparowuje z tej dziewczyny,ale duzo
tresci...duza lania wody...nie wiem moze jakos
krocej...albo jakies koncowe zdanie ktore dopelniloby
calosc!cos takiego co zostawiloby slad na duszy...bo
to ze w jej ocach jest smutek wiemy z poprzednuch
wersow,dopracuj a bedzie dobrze.