Dziewczyna z pociągu
Nie poznam jej imienia, lecz po cóż mi
ono?
Wystarczy patrzeć, widzieć, to co
utworzono
Z mego żebra zbędnego i dusze weń
tchnięto
Którą w brązie oczu wymownie zamknięto
Bo trzeba być malarzem aby móc uchwycić
Światłocień niewinności, koloryt
spojrzenia
Twarzy rysy dziecięce uczuciem nasycić
Zmarszczkami niepokoju podczas
zamyślenia
Lecz malarzem być mało, bo dzieło
malarza
Ledwie sekundę jedna, gest jeden
odtwarza
A jest także aniołem, każdy ruch anioła
Gdy jeden utrwalasz już drugi cię woła
Na ile była dzieckiem, na ile kobietą?
Tego dostrzec nie mogłem, choć wzrok
wytężałem
Jednak w żadnej kobiecie tyle kobiecości
Jak i w żadnym dziecku tyle niewinności
Nie znalazłem aż tyle ile tu ujrzałem
Komentarze (5)
Malowniczo i pięknie o zauroczeniu :)
zwłaszcza ostatnia zwrotka : "Jednak w żadnej kobiecie
tyle kobiecości
Jak i w żadnym dziecku tyle niewinności" :)
Piękno zachwyca i inspiruje. Pozdrawiam świątecznie!
Hmm, nie wiem..ale tak rodzic mógłby napisać o nie
znającej go córce..Przemieszanie rymów (z a-a-b-b
poprzez a-b-a-b do a-b-b-a) nie wyszło na
dobre..niemniej płynnie się czyta.. M.
ładny obraz dziewczyny z pociągu ...pozdrawiam
ładnie oddany zachwyt. lecz gdybym to ja ujrzała kogoś
tak pięknego, chciałabym poznać i wnętrze, samo
patrzenie nie wystaczyłoby mi :)