DZIKA GRUSZA
Nad urwiskiem dzika czuwa grusza,
ramionami skał się trzyma,
jak wrzecionem –
cierniem zrani palce każde,
co owoców jej chcą sięgnąć,
kwieciem się okrywa drobnym
wcześniej od drzew innych
naga, bosa, niedostępna… cierpka,
wiatr w jej płochych liściach goni,
plącze, splata jej gałęzie,
porozwieszał pajęczyny,
przyozdobił babim latem,
słońce w górę ciągnie ją za dłonie,
mrok ją tuli jak kobietę,
szepcze sagi na dobranoc,
w zachwyt wpada nad jej szumem
ona jedna
ona sama
ona inna
pojedyncza polna dama
los ją skazał na stoicyzm
los ja skazał na przetrwanie
hartem życia wrosła w ziemię
zaprzysięgła tajemnicą rację stania.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.