Dziwili się
co tam starość
i grzbiet pochylony
to lata nade mną
się pochyliły
były dni
gdy grunt pod nogami
się zapadał
kłoda za kłodą
były rzucane
złośliwi z zazdrością
paluchami wskazywali
uwagi
nie zwracałem na to
nie wypuszczałem strzał
zatrutych kurarą
uśmiechem
i wyciągniętą dłonią
ich pokonywałem
z czasem
okazywali przychylność
jednak po kątach szemrali
co z niego za człowiek
skąd bierze tyle siły
inny
z kolan by się nie podniósł
pod ciężarem
kłamstw i obłudy
a ja wierzyłem że mój krok
jest tym krokiem
za Którym idę z pokorą
słyszę w sercu Jego głos
upadłeś wstań
nigdy się nie poddawaj
jedynie Ja mam prawo
ciebie osądzać
przecież jesteś
człowiekiem szczęśliwym
Autor Waldi
Komentarze (17)
Miło odwiedzić, przeczytać.
:)
Pozdrawiam
Dobra refleksja z wiersza płynie.
Pozdrawiam Waldi