Dziwny gość
Wchodzisz do naszych ogrodów
Nie licząc żadnych schodów
Stąpasz bosymi stopami
Zroszonymi naszymi łzami
Po cichu suniesz do przodu
W głąb tego ogrodu
Wygodną ławeczkę znajdujesz
Ofiarę upatrujesz...
Wypuszczasz z kieszeni motyle
By zagościły w niej-ich tyle...
Aż rozum stłamsiły
I do serca miłość wpuściły.
Komentarze (2)
miłość, motyle....ja bym zaprosiła takiego gościa ;)
Wypuszczane motyle, to lepsze niż strzała Amora :)