Epitafium dla uśmiechniętego...
Budzę się o świcie z krzykiem...
Życie !...
Pragnę...
Wiecznie - być...
Dlaczego Ja ?...
Przecież - milczę...
Proszę...
Błagam...
Niech to wszystko przepadnie...
Moje oczy...
Dla kogo one są...
Kruki niech je wydziobią...
Moje serce głupie...
Kocha...po co ?...
Dlaczego tak mocno zatraciło się...
Hieny rozszarpią i zjedzą je...
A moja dusza, po świecie powinna tułać
się...
Może kiedyś...kto wie ?...
Znajdzie ukojenie...
Nie będzie taka naga...
Do Ciebie z bólu tulę się...
Proszę, jeśli umiesz zabij mnie...
Śmierć przyniesie Mi ulgę...
Noc bezgwiezdna położy się na mnie...
Westchnę z rozkoszy...
Z uśmiechem na twarzy w kamień się
zamienię...
Radosna i wolna już będę...
Tylko wyszeptam dziękuje...
Ktoś powiedział że miłość usłana jest różami, róże mają kolce i cierpi ten kto nie jest kochany...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.