et ceatera
Platkom sniegu.
I w tym dniu,
tym zimnym tak
i dniu tak
mglistym
żyjemy razem
w światach
oddalonych skądś
zimni i skłóceni
egoiści...
I wstajemy wciąż
jemy;
po czym znowu śpimy
wśród odpowiedzi
na pytania
co nie zdążono jeszcze
pochylić
się nad nimi.
W pośrodku snu
co ponad siły
bo jawą jest
lecz nie-bez-winy.
A ja pamiętam Ciebie
gdy miałaś lśniącą,
opaloną skórę
i proste,długie,
kasztanowe włosy
I patrzyłaś gdzieś
lecz nie w górę,
lecz nie wprost
bo dokładnie
tam
gdzie spoglądały
twoje oczy.
A ja pamiętam wciąż
gest twych rąk
co głos prawdy dla mnie
jeszcze dziś
zawiera.
Lecz na krawędź świata
rzucił mnie ten głos.
Tam
gdzie poszarpany los
wciąż uwiera,
i umiera
no i żegnam...
no i
et ceatera .
Wybaczcie to zakończenia ale ten los , świata głos jeszcze tylko zabrakło tu kłos i wrzos (i o włos!!!) na głos no i tak wyszło :) obiecuję, że więcej nie będę :)
Komentarze (9)
Ok.Dodałem polskie znaki. i tak powstała wersja
ostateczna.
Pięknie:)
Podoba się.
Piekny wiersz. Pozdrawiam.
:)
trudno się czyta bez polskich znaków, ale dobre :)
pozdrowienia :)
Super :-)
Ok. Zmienilem. Polskie znaki wstawie jak dorwe sie do
normalnego komputera w miejsce wynalazku Steeva Jobsa.
Ciekawie napisany wiersz, choć rzeczywiście z trudem
się go czyta. Zmieniłabym coś w ostatniej strofie,
żeby "głos" nie powtarzał się dwa razy. Bo nawet jeśli
to zamierzony efekt, to, że tak powiem, "nie robi" ;-)