Fanka
Zamykam się cała by nie słuchać
Szczelnie oklejam taśmą zmysły
Dla ciebie świecie będę głucha
Tylko dla Niego chcę dziś istnieć
W odbitym świetle czarna toń
Hipnotyzuje ideałem
Umysł chwytając Twoją dłoń
Obnaża się w słabości szale
Raz uchwycone mocno wiosło
Pozwala z nurtem riffów płynąć
Ścinałeś duszę moją mocno
I obróciłeś ją w perzynę
Zataczam coraz węższe kręgi
Nadchodzący czując finał
Nim padnie Twój ostatni akord
Wśrod ekstaz dźwieków się rozpływam
Komentarze (19)
ciekawy wiesz,
pozdrawiam:)
Zatrzymał mnie Twój wiersz na dłużej.
Pozdrawiam
Tak,masz rację,Svart ;)
Rozumiem, że ta śmierć - marna - to jedynie metafora
(i to paradoksalna... hm...) - spełnienia :-)
Jak zawsze - z podobaniem :-) Lubię się zastanawiać i
analizować :-) Dzięki :-)