Gdy strudzona ciężkimi chwilami...
Gdy strudzona ciężkimi chwilami odchodzę
W nieznane, echo, z którego pochodzę
Wita mnie niebywale.
Stoję zbyt długo niewytrwale,
W tym ciemnym lesie.
Ciało poległo w stresie,
Nie odparło ataku.
Zmęczony byt pobiegł ku
Otchłani, ciężkimi wzdycha łzami.
Pobite niekończącymi wojnami,
Trawi swe niebiańskie polany.
Sens czuje się pokonany,
Okryty hańbą i czarami,
Okrywa się ciemnymi skrzydłami.
Obecnie wszystko się poddało
Pechowi, ale tylko trwogę oddało.
Po chwili zaświecił promyk słońca
I nadzieja będzie istnieć do końca.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.