Gdy za oknem świt
https://youtu.be/gzmJMrFbfeI
Stoisz przy oknie.
Rozłożone ręce z chęcią,
by ogarnąć cały świat.
Dłonie na rozpostartych zasłonach
w geście zaprosin dla światła.
Smukła szyja o łabędzim kształcie,
kusi nawołując moje pocałunki.
Cichym stąpaniem
pragnę zakraść się boso
do twojej przestrzeni,
by nakarmić dotykiem ramiona.
Czy spłoszę cię czułą pieszczotą,
czy też ulegniesz, czekając na nią,
jak na pierwszy wiosenny deszcz,
co rozmywa świt, obietnicą parnego dnia.
Uległy w pragnieniu, tak chętny otulić.
W kaszmir włosów zanurzyć usta,
sycić się zapachem, który powietrze
wzbogaca, niczym ozon po burzy.
Zasiać w końcu dreszcze,
by móc plony zbierać
z pocałunków czyniąc żniwa,
gdy rozkoszy urodzaj.
Odkupić, zagarnąć cię całemu światu
za wieczność tej chwili,
za prawdę miłości,
za szczęście ulotne,
Na zawsze!
Komentarze (32)
Przepiękny wiersz - przepełniony romantycznym
zauroczeniem, pięknem ukochanej. Miłego dnia z
uśmiechem:)
Piękny, wzruszający wiersz...Serdecznie pozdrawiam :)