Gdy zacznę zabijać...
Gdy zacznę zabijać,
To w ręce mojej
Nie będzie noża
Lecz pióro, niebiańska broń
Uniewinnionych morderców
Niczym szkarłatnym Exkaliburem
Będę ścinała przeklęte oblicza.
Gdy zacznę zabijać
Na początku pod ścianą postawie
Czarne sutanny podszyte mamoną
Zalane tłuszczem koloratki
Ręce
Które przelewają wino chrystusowe
I zagraniczne
Gdy zacznę zabijać
Następne w kolejce
Będą walczące głowy
Żądne krwi zielone mundury
I wszystkie wrzeszczące kalibry
Zbroczę ich łatwa krwią
Pod ostrzał pójdą
Chodzące butelki, czerwone gęby
Matki niedoszłe rodzicielki
Mordujące życia dzieci
Gdy zacznę zabijać
I wymorduje pół świata
Zrozumiem że mordowałam na próżno.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.