GDY ZASYCHA ŁZA...
biegniesz opętana po pękniętym lustrze
poraniłaś stopy i oczy masz puste
niczym mara senna nocą się zakradasz
nie ustąpię dzisiaj choć na klęczkach
błagasz
nie napiszę słowa byś mogła się wdzięczyć
szal wyblakłych wersów to woal pajęczy
no proszę zdziwiona wino się rozlało
chciałaś mną zawładnąć przez tę chwilę małą
nocami rozpalasz błędnych ogni światło
pragniesz znaleźć życie które już wyblakło
jednak uroniłem jedną małą łezkę
poczekam aż wyschnie i posiedzę
jeszcze…
Komentarze (20)
łzy zawsze kiedyś wysychają...piękny, płynnym piórem
napisany wiersz:)
Trzeba nieco odzczekac zanim łzy zaschną. Mięc czas na
odrobinę refleksji i przejść do normalnego zycia.
Ładny zgrabny wiersz, NAPIOSANY WPRAWNYM PIÓREM
Skoro wino rozlane, to nic oprócz plamy nie
zostanie... ale ta łza jeszcze... Przepiękny wiersz.
Taak...Najpierw kochamy - jesteśmy szczęśliwi, potem
płaczemy- jesteśmy w rozpaczy...a potem zasychają łzy-
próbujemy się odnależć w sobie, w świecie, w czasie,
który głuchą pustką przemijania nawet wspomnienia
wywabia z pamięci, jak plamy.../A dalej ? Dalej-nie ma
już nic- choć nadal"jesteśmy"...
Pieknie piszesz Sfinx-ie. Nietuzinkowe rymy. A temat
ciekawy. Czasem juz za pozno na ocalenie. A Ty
poczekaj, az lza wyschnie i zacznij swoje nowe zycie.