Gdy Życie chyli się ku końcowi...
Gdy pył grzeszny oślepi Twoje oczy
A ogień kusząco zaiskrzy złudzeniem
Nieśmiertelności
Żyj Nadzieją, że Bóg troskliwy
Znajdzie dla Ciebie Twój Engaddin
Nie uciekaj przed swoim powołaniem
Jak Jonasz do Tarsziszu
Byś przebudził się ze snu obłudy
W Świetle Wieczności spełnionej w cichym
szepcie Najwyższego
Apokalipsę własną tworzysz w bólu i
cierpieniu
Dzień nocą się staje a czerń pochłania
marzenia
Lecz pamiętaj, że Miłość Odwieczna
Śmierć w Szeolu pogrąża
I Ty człowieku marny, słaby
Cierpliwie i z pokorą
Końca swojej drogi ukształtowanej przez
Ciebie
Wyczekuj, abyś wspiął się jak Mojżesz na
Nebo i tam umarł by Żyć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.