Gdybym spojrzała na siebie...
Chłodny oddech zimy
Otula świat białymi
płatkami.
Mróz maluje na lodowych witrynach.
Rwące strumienie zamarzają.
Północne wiatry w lodowych jaskiniach
igrają.
Gdybym mogła zawrócić bieg czasu
Los innym korytem by
popłynął,
Lecz moment, w którym byłeś przeminął.
Samotnie błądzimy,
Wędrujemy białymi pustkowiami.
Okruchy zranionej miłości do serca
tulimy.
Dwa cieni, które choć kochają
Oddalają się od
siebie.
Gdybym wtedy spojrzała na siebie twoimi
oczami
On nie zwiódłby mnie swoimi czarami.
Może zatrzymałabym zło gorzkimi łzami
I podążylibyśmy tymi samymi ścieżkami.
Siła twojej miłości powinna mnie
ochronić,
Lecz nie uratujesz kogoś
kto nie chce się bronić.
Moje serce stało się zastygłą lawą.
Jesteś już tylko przeszłości zjawą.
Cichutki płacz.
Spływają łzy,
Mienią się brylantowym blaskiem,
Oślepiającym światłem.
To moja wina.
Tak bardzo się myliłam,
Twoją duszę dotkliwie naznaczyłam.
Teraz wszystko wspominasz i mnie
przeklinasz.
Gdy słyszysz mój krok,
Odwracasz w drugą stronę wzrok,
A potem patrzysz ze smutkiem jak
odchodzę…
Zamigotały 2 srebrzyste łzy.
Przywołał je księżyc,
Pan moich snów.
Chciałabym byś zjawił się znów.
Czarnymi skrzydłami otuliłam nagą duszę.
Zmyłam krew z rąk szczerymi łzami.
Serce skryłam w dłoni,
Lecz to go nie uchroni.
Gdybyś mógł spojrzeć na siebie moimi
oczami…
Wiem, że teraz twój świat
pomalowany jest czarnymi barwami.
Mroczna okazała się naiwna miłość.
Miliony gwiazd błyszczą na nieboskłonie
I księżyc jaśnieje nad głową,
Ich światło nie tonie
w ciemnościach
nocy.
Złamałam twoje serce na pół.
Teraz zostało skute lodem.
Moje ciepło nie skruszy go.
Tak wiele dla mnie znaczysz.
Czy kiedyś mi wybaczysz?
Niepokój w twoje serce się wkrada,
A ty przed tym się bronisz.
Błądzę w ciemnościach szukając twojej
dłoni,
Bez Ciebie spadam w otchłań.
W ciszy milcząco błagam zostań.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.