Głupia Śmierć...
Głupia śmierć,ja o tym wiem
Spotkała ją,miłość mą
Bez konkretnego,dużo znaczącego
Powodu poszła sobie,a ja zachodzę w
głowę
Jak to mogło się stać,mieliśmy w tym
trwać
Żal czasem przechodzi,przez serce-grozi
Wielką depresją,ból i jego wieczność
A tak nie było kiedyś,musicie mi wierzyć
Na początku słodycz,jak złoty dar Boży
Wszystko tak wygładało,jakby życie
dało...
Z czasem psuć się zaczeło,nasze dzieło
Uleciało piękno,wszystkie kwiaty ścieło
Zabrało wszystko nasze,nie było już
marzeń
Nic nie pozostało trwałe,może ja mało
dałem?
Nie,tak wyszło,przyszedł i zabrał
wszystko
A byliśmy tak blisko,pożniej upadliśmy
nisko
Z naszą miłością nie wartą,z najsłabszą
kartą
Bez miłości-kłamstwo,jakby ze zdradą
Obcowanie,zbyt
długie,szczęście?krótkie...
Tak umarła miłość,a tak pięknie było
Jedno serce nam biło,jeden oddech
tchneło
Jedno spojrzenie żyło,nic przed nami nie
kryło
Teraz po prostu poszło,głupio zgasło
Niby rosło,a tak bardzo malało
Ślepi nie widzieliśmy,że coraz bliżej do
krzywdy
Bo bolą myśli,bo bolą blizny
Głupia śmierć,ja wiem...
Głupia śmierć,szła dzień za dniem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.