Góra
Weszli razem
bliscy a jednak wciąż dalecy od siebie.
Szlak był trudny
zima kostki lodu
łamały się pod ciężarem ich stóp.
Pot zalewał ich zmęczone ciała
jednak musieli iść
coś cały czas ciàgnęło ich do przodu.
Celem była sama góra
ten szczyt, na który o tej porze roku
odważyło się niewielu.
Było późno a w ich głowach
zapadała myśl o mroku.
Nie poddawali się
szukali oderwania
zerwania wszystkiego co zostawili
tam na dole...
Zostawili tam swoje życie, troski
teraz liczyło się tylko teraz.
Wejść i nie patrzeć się za siebie.
Przemyśleć wszystko tam na górze
plan wydawał się być doskonały.
Wrócić, zacząć działać
spojrzeć w przód.
By życie ułożyło nowym cudowny scenariusz.
wiersz Łukasza-dostałam pozwolenie by go tu zamieścić. Proszę o wasze szczere odczucia. Niech w końcu te wiersze przestaną być tylko chowane do szuflady.
Komentarze (7)
Świetny wiersz.
Fajnie że ów wiersz ujrzał światło dzienne, pozdrawiam
serdecznie;)
Ładna życiowa refleksja.
Pozdrawiam:)
Marek
Pozdrawiam autora:)Ciekawa refleksja i skłania do
myślenia:)pozdrawiam cieplutko:)
Musi być jakaś magia w zdobywaniu szczytów, bo chociaż
ryzykują życie jednak idą dalej, może tam jest bliżej
Boga...
/dalecy sobie/
/ich/ bym zostawiła tylko przed /głowami/
/teraz/ bym usunęła sprzed /liczyło się/i /się/ po
/patrzeć/
Pozdrawiam i sorry za marudzenie :)
Podziwiam tych, co wchodzą na te góry
Pozdrawiam
Ja uważam że tekst powinien znaleźć się w dziale proza
Pozdrowienia dla utora