Gorący czerwiec część jedenasta
Po przejściu burzy, przyroda odetchnęła
głęboko i zajęła się swoimi sprawami ze
zdwojoną siłą. Ptaki śpiewały w
gałęziach
drzew, kwiaty wysychając podnosiły swoje
główki ku słońcu, pojawiły się
różnobarwne
motyle i owady.
Mnóstwo, całe rodziny cytrynków, chmary
kolorowych skrzydełek przesuwały się
nad kwiatami, po czym umykały,
niczym małe elfy. Czerwiec-to był jej
ulubiony miesiąc (być może też dlatego,
że
właśnie urodziła się w tym miesiącu,
a dokładnie w noc Kupały)
Dnia przybywało, najprzyjemniejsze
tygodnie, coraz krótsze noce. Wdychała
do woli zapach nadchodzącego lata i
wiszących w ciepłym powietrzu obietnic.
Tego dnia, słońce chyliło się już ku
zachodowi. Żaby szalały w pobliskim
stawie,
w oddali słychać było klekot bociani.
Życie, niczym morska fala na zmianę
pędziło do przodu, po czym jakby
ustępowało.
On, często zabierał ją daleko, w miejsca
dostępne wyłącznie dla nich, był mocny,
pewny siebie, prawdziwy.
Tej czerwcowej nocy, kochali się tak,
jak jeszcze nigdy. Trochę ze smutkiem,
trochę gwałtownie, porozumiewając się
ciałami, zamiast za pomocą trudnych
słów.
Kiedy po wszystkim, leżeli wyczerpani,
patrząc w okno na rozgwieżdżone niebo,
ona sięgnęła po butelkę alkoholu i piła,
aż obraz przyszłości stracił ostrość
i przyjemnie się rozmazał.
Tessa50
Noc ukazuje nam gwiazdy, podobnie
jak smutek, ukazuje nam prawdy naszego
życia.
Philip James Bailey
https://www.youtube.com/watch?v=AIR5XPWK3Vk
Komentarze (35)
Piękne okoliczności przyrody sprzyjają uniesieniom.
Gdy trzeba się rozstać to smutek jest zrozumiały...
Pozdrawiam Tereniu :)
W upojnej czerwcowej nocy miłość rozkwitła otulona
wonnym kwieciem. Wiersz porusza wyobraźnię. Czule i
radośnie pozdrawiam:)
Zawsze czytam z przyjemnością Twoje miłosne teksty,
odkrywając jak to jest z waszej strony:). Pozdrawiam
Nastrojowo namalowany obraz bujnej natury i
intensywności uczuć. Są zmiany po burzy i chwile
między bohaterami pełne mocji i intymności, jest
bliskość i zrozumienie. Są momenty żywiołowej energii
i refleksji. Ogromna paleta przyrody tworzy właściwy
klimat. Pojawia się też alkohol ... żeby żyć, trzeba
pić ... czyżby to próba zatarcia określonego bólu?
Pozdrawiam.
Czasem alkohol w odpowiedniej chwili i w rozsądnej
ilości może stać się remedium na smutki.
Pozdrawiam Tereso :):)