Z góry
Dni jak paciorki różańca.
Nawet, gdy zaciśniesz w dłoni
wymykają się jeden po drugim,
jak w teatralnym cyklu,
gonią słowo amen.
Kolejny dzień, w czyje imię?
I ta niepewność jutra,
wróży pogodę na szklane chmury,
jak pannie młodej
do rozbijania kieliszek na szczęście.
Wszytko to, co na Ziemi:
deszcz, grad, samobiczowanie
i zapuszczanie korzeni
dopełnia się w trybach rozkazujących.
Zatem, żyj, śnij, umieraj
- po ludzku,
marionetko.
Komentarze (24)
bardzo dobry refleksyjny przekaz ...masz rację ;-)
pozdrawiam serdecznie:-)
Gdyby niewidzialne ręce zrobiły statystyczne
obrachunki - ile takich marionetek jest w
rzeczywistości - podejrzewam, że większość by była
zszokowana wynikami.
Bardzo dobra refleksja
Podoba się :)
Pozdrawiam serdecznie marcepani :)
Bardzo dobra refleksja
Podoba się :)
Pozdrawiam serdecznie marcepani :)
Dobry refleksyjny wiersz
Pozdrawiam
P.S Co do marionetki,
to jesteśmy nimi w rękach polityków i to wszyscy:)
Wiersz czytam jako pobudzenie do samodzielności.
Pozdrawiam :)
Tak warto żyć, śnić i umierać po ludzku, póki co ja
się do umierania nie śpieszę, choć tego, kiedy nas
Ten z gry wezwie nikt nie wiem,
ale życie jest zbyt piękne, by już z niego wybywać.
Dobry wiersz, jak zwykle.
Miłego wieczoru życzę.
A różaniec choć długi, koraliki przebiera,
dzionek po dzionku, kalendarzowi zabiera.