Goście
przyszli do mnie
ci co umarli, wrócili..
czuję ich zapach..
patrzą pustymi oczodołami
swoich zgniłych oczu..
szepczą nieustannie..
witają mnie w ciemności
mojego maleńkiego pokoju,
duszno tu, tłoczno..
tylu nieoczekiwanych gości
usiądźcie proszę..
wyszli z mroku..
ich nagie kości lśnią
w blasku księżyca..
znam was,
duchy z moich snów,
duchy przeszłości
wyciągają dłonie..
by wyrwać mi serce..
na długich krętych schodach
czekają aż wrócę..
potrząsają głowami, z pogardą
wykrzywiając swe usta..
chodźcie, nie stójcie tu dłużej..
światło dnia ich nie rani
wiatr nie rozwiewa
nie płoszą głośne uderzenia
mojego serca..
są zawsze, są wszędzie,
są ze mną..
nieodłączny element krajobrazu..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.