Granice
I kolejny raz
Zawód bije mnie w twarz.
Czym zawiniłem?
Nie wiem, oddany byłem.
Mimo zmiennych nastrojów,
Mimo wielu bojów.
Ja starałem się być dla Ciebie,
Pomijając w tym siebie.
To nieważne,
Tak bywa przeważnie.
Byłem w tym jednak szczęśliwy,
Jak pies poczciwy.
Dla Ciebie nieistotne było,
Że ze mnie błaganie aż wyło.
Zostań ze mną,
Bez Ciebie moje myśli po złej trasie
biegną.
Twoje dłonie,
Od których kojące ciepło bije.
Twoje włosy,
Wokół szyi okręcające się kłosy.
W końcu przyszedł czas
By skończyć ten ambaras.
Chciałem odejść z twarzą,
Zostawić oczy, które tak często kłamią.
Tygodnie mijały,
Ja wciąż załamany
Byłem gotów nawet Cię przepraszać.
Chciałem do życia zacząć wracać.
Miłość niby najpiękniejsza,
Nieudana najcięższe cierpienie zwiększa.
Tak wysławiana,
A człowiekowi realny świat przysłania.
Pomimo szczerych chęci
Nadal coś mnie w środku kręci.
I pomimo złego
To nie żałuje tego wszystkiego.
Komentarze (6)
Ciężko bywa, ale nas w to ciągnie:)
Dyzma powiedziałby pewnie "Ee... do cholery z taką
miłością."
Miłej niedzieli:)
Nie łatwe są takie wybory...
Pozrawiam
bez miłości świat jest niczym
MIŁOŚĆ kochana niech będzie nieodżałowana niech boli
niech cierpieniem szlocha pod drzwiami byle była byle
się śniła
fajny pozdrawiam