Hallskiego spotkania z Poezją...
Spotkanie czwarte - "W operze"
Miewam różne obowiązki stałe,
żyć z poezji trudno, będę szczery...
Że ostatnio mniej trochę bywałem,
zamyśliłem, by pójść do opery...
Grali Carmen, w prześwietnej obsadzie,
nowy sezon i nowa premiera...
Mnie znajomy Bileter posadził
na jaskółce. Bo znam Biletera.
Nim kurtynę do góry wzniesiono,
przez lornetkę pilnie lustrowałem,
kogo w pierwszych rzędach posadzono...
Oczywiście natychmiast poznałem
ten kapelusz... Ona też tu była...
Nie widziałem jej tygodnie całe,
bo mnie podróż pilna oddaliła,
i już niemal o niej zapomniałem...
Więc w antrakcie zbiegam do foyer,
w tłumie widzę kapelusz beżowy,
i za małą chwilę przed nią staję
zadyszany, przepraszać gotowy...
Wtedy ona, ku mnie nachylona,
wyszeptała, tak by nikt nie słyszał:
...Troszkę jestem za Panem stęskniona...
Niech Pan już nie znika, Drogi Misza...
I pod ramię naturalnym gestem
mnie ujęła, dodając: ...Dla Pana
skłonna dziś wyjątek zrobić jestem...
Proszę dać mi kieliszek szampana...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.