hej, kolęda, kolęda...!
...jako, że dziś u mnie kolęda.....
Szuka żona męża wszędzie
aż zadyszka już ją łapie
- ja wyzionę ducha wreszcie /!/
Chyba poszedł „po kolędzie”
tylko w której siedzi knajpie
kiedy tyle ich na mieście./?/
Błąka się więc po ulicach
tutaj zajrzy, tam zapyta
- słuch po nim zginął i wiedza.
Tonie we łzach, smutne lica
- załamała się kobita..
wreszcie napotkała księdza.
Niechaj będzie pochwalony
czy nie widział ksiądz mojego ?
„po kolędzie” gdzieś się
szlaje.
Po kolędzie ? – ksiądz zdziwiony
- bluźnisz córko na całego
- ja tu zbieram,,,on wydaje.!.
Komentarze (3)
przyjemna humoreska, ale dlaczego (skoro w ogólnym
odczuciu wiersza niewdzięcznikiem jest mąż) "tonie we
łzach niewdzięcznica"? - żona. To mały zgrzyt -
niekonsekwencja... ale ogólnie wiersz zabawny i warto
przeczytać.
Hej, kolęda, kolęda - mąż po barach się szwenda...
może pije winko produkcji wiadomego "ojca"... zgrabnie
ujęty temat, z ciekawą pointą.
teraz już wiem, skąd takie pełne bary.. hi..hi.. Po
kolędzie chodzą - wszak koniec karnawału!